wtorek, 31 lipca 2012

Dzień 203

Na szybko.
Rano biegałam z mężem - około czterech kilometrów :)
Biegało się super! Poranek nie był upalny, świeże powietrze, słońce, zewsząd cykanie świerszczy... cudnie :)

Udanej środy :)

poniedziałek, 30 lipca 2012

Dzień 202

Rano poranne ćwiczenia - zaliczone :)

Wieczorem ośmioosobową grupą wybraliśmy się na termy w Uniejowie z racji tego, że moi rodzice mieszkają zaledwie dwa kilometry dalej. Mogę spokojnie powiedzieć, że wyszaleliśmy się maksymalnie - trzy godziny!
Zaliczyłam siedemnaście długości basenu :) i tu dodam, że bieganie ogromnie poprawiło moją kondycję - dziesięć długości zrobiłam bez odpoczynków :)))
Na koniec 'zakotwiczyliśmy się' w basenowej rwącej rzece, w której próbowaliśmy wszystkiego - nawet chodzenia pod prąd ;)
Było świetnie! Pozdrawiam całą naszą ekipę :)))

Padam, uciekam spać...
Spokojnej nocy :)

niedziela, 29 lipca 2012

Dzień 200 i 201

Przegapiłam dwusetny wpis, dlatego dziś idzie z dniem 201.

Wczoraj rano obudziłam się o 5:30 bez budzika. U mnie nie jest to normalne ;) Odkąd pamiętam byłam nocnym markiem.
Nie mogłam zasnąć. Mój mąż odpuścił bieganie ze względu na złe samopoczucie, więc biegałam sama.
Miałam bliższe spotkanie z dwoma psami, ale na szczęście po jednym 'szczeknięciu' w moim kierunku straciły zainteresowanie moją osobą ;D
Była piękna mgła... Narzuciłam sobie tempo z dnia poprzedniego.
Wiecie co?
Naprawdę lubię biegać!

Dziś dzień odpoczynku. Zastąpiłam to innymi ćwiczeniami - sprzątaniem po remoncie. Wiem, że jest niedziela, ale czasem są takie momenty kiedy trzeba popracować i w dzień wolny ;)
Bite trzy godziny gonitwy. Byłam bardziej zmęczona niż po bieganiu ;D

Udanego tygodnia :)

piątek, 27 lipca 2012

Dzień 199

Wczoraj zapomniałam dopisać długi spokojny spacer i szybki około dwudziestiominutowy marsz.

Dziś pobudka o 5:30 rano. Marszobieg z zaledwie dwoma marszami. Dałam radę. Kondycja rośnie zz dnia na dzień. Nie myślałam, że tak szybko będzie taka różnica.

Dodatkowo zaliczylam trochę pływania. Woda w jeziorze jest tak ciepła, że nie można się oprzeć ;)
Pogoda jest wymarzona :)

Nie chce się wierzyć, że dziś już jest piątek.
Życzę Wam udanego weekendu :)

Ps. Macie jakieś szczególne plany weekendowe?

czwartek, 26 lipca 2012

Dzień 198

Przyznam się, że całkiem zapomniałam o wpisie stąd ta późna pora. Dni wypełnione mamy po brzegi zajęciami, słońcem i ciepłem, a właściwie upałem ;)
Grzejemy kości i ladujemy akumulatory przed powrotem do 'krainy deszczowców' ;D
W UK też jest teraz piękna pogoda - szkoda, że dopiero teraz ;)

Dziś rano wstaliśmy o 'zwykłej' porze. Biealiśmy rano. Już o szóstej było gorąco, ale nie narzekam. Zaliczyliśmy też kilka spacerów.
Jest pięknie :)

Uciekam spać, bo za chwilkę wstajemy ;)

Ps. Odpiszę na komentarze jutro :)

Pozdrawiam gorąco :)))

środa, 25 lipca 2012

Dzień 197

Powtórka z wczoraj z tym, że już nie biegliśmy do lasu ;)
Mój mąż tak mnie dziś przeciągnął, że dobiegłam do domu czerwona jak buraczek ćwikłowy ;) Na trasie, na której robiłam około czterech marszy, zrobiliśmy trzy ale tak krótkie, że ledwo miałam szansę wyrównać oddech ;) Postraszył mnie, że jutro będzie jeden marsz, hm... cienko to widzę ;) ale zobaczymy.

Wstaliśmy oczywiście o 5:30. Szklanka wody i: do biegu - gotowi - start :)

Około dziewiątej poszliśmy na kilka godzinek nad jezioro i znów miałam przyjemność! popływać :)))

Dni mamy teraz baaaaaardzo długie ;)
O godzinie trzynastej wydawało mi się, że jest siedemnasta ;)

Miłego czwartku :D

wtorek, 24 lipca 2012

Dzień 196

Dziś było w miarę intensywnie.

Mąż obudził mnie o 5:30, wypiliśmy po szklance wody i wyszliśmy biegać :) Pięknie było i ciepło.
Planowaliśmy bieganie po lesie i tak też zrobiliśmy. W pewnym momencie jakiś zwierz w niezbyt wielkiej odległości przebiegł naszą ścieżkę (ja go nie widziałam). Mój mąż powiedział, że mógł to być dzik.
Rozejrzałam się wokół i stwierdziłam, że na sosnę to ja raczej na pewno nie dam rady się wspiąć, ale pobiegliśmy dalej. Kiedy drugi dzik przebiegł w mniejszej odległości i tym samym kierunku, w którym my biegliśmy postanowiliśmy zawrócić i biegać nad jeziorem ponieważ (jak stwierdził mój mąż) za chwilkę mogliśmy mieć osobistego trenera ;)
Nad jeziorem też było pięknie. Mgła nad łąkami, cisza i spokój... :)

Kiedy nasze Miśki powstawały i wciągnęły śniadanie całą gromadą wybraliśmy się nad jezioro i zaliczyłam dodatkowo pływanie.
Rany! Jak ja lubię ciepło i lato :)))

Miłego wieczoru :)

poniedziałek, 23 lipca 2012

Dzień 195

Witam spowrotem :)

Po kilku dniach nieobecności tutaj i braku ćwiczeń wracam i zabieram się do 'pracy' :D
Podróż minęła nam bezpiecznie i w miarę szybko. Jesteśmy na stałym lądzie i cieszymy się piękną, słoneczną pogodą i ciepłem ;) W końcu wskoczyliśmy w spodenki i t-shirty, topy, płeć żeńska w sukienki :D
Niby niewiele - błękitne niebo - a tak cieszy!

Dziś rano ćwiczyłam dziesięć minut (oj, brakowało mi tego), reszta dnia to spacery. Długie spacery.
Od jutra zamierzam zacząć biegać - po lesie, ale nie sama :) O tym jutro.
Będę bardzo się starała być tutaj codziennie.
Pozdrawiam Was serdecznie :)

Przepraszam, że nie piszę Wam komentarzy, zaglądam jak zawsze i trzymam kciuki :)))

czwartek, 19 lipca 2012

Dzień 194

Dziś na szybko.
Rano dziesięć minut ćwiczeń. W ciągu dnia ponad dwie godziny szybkiego marszu.

Odezwę się za dwa dni. Pozdrawiam Was gorąco :)

Trzymam kciuki za wszystkich ćwiczących :)))

środa, 18 lipca 2012

Dzień 193

Bardzo chciałam dziś poćwiczyć, niestety pakowanie tak osłabiło mnie psychicznie, że nie ma sił na nic :( Wszystko mnie denerwuje, a najbardziej chyba to, że nie znalazłam nawet dziesięciu minut :(
Idę czytać 'Czarne stopy' na dobranoc. Chcemy skończyć przed wyjazdem, bo strasznie jesteśmy ciekawi kto to jest Leśnie Oko - tylko proszę nie mówcie mi ;)

Rano ćwiczyłam dziesięć minut.

Spokojnej nocy :)

wtorek, 17 lipca 2012

Dzień 192

Tak jak pisałam dziś wracam do ćwiczeń :)
Przyzwyczaiłam się i dwa dni to dla mnie długa przerwa ;)

Rano ćwiczyłam dziesięć minut.
Po południu zrobiłam ćwiczenia na spalenie tłuszczu w wersji jeden plus pół ;) czyli jakieś piętnaście minut, ale to wystarczyło żeby się spocić ;) Pamiętam kiedy po raz pierwszy robiłam ten trening - padałam po połowie, a teraz robię spokojnie półtora :D
Moje dziecko weszło i powiedziało 'o! znowu ćwiczysz z Agnieszką :) lubię ją :)' hm, muszę przyznać, że ja również :)
Filmik kiedyś już był, ale powtórzę go dziś:



Zaliczyłam też jakieś czterdzieści minut marszu - szybkiego ponieważ znów mamy deszczowy dzień...

Na koniec coś do posłuchania :)
Lubicie?



Miłego wieczoru :)
Ps. Marianno - jak Twoje wyniki? bo nie wierzę, że nie ma :)

poniedziałek, 16 lipca 2012

Dzień 191

Jeszcze jeden dzień odpoczynku. Właściwie poza 40 minutowym szybkim spacerem w deszczu nie zrobiłam nic.
Od jutra wracam jednak do ćwiczeń na trzy dni. Potem będą dwa dni przymusowego lenia, ale od przyszłego tygodnia planuję zacząć biegać :)

Dziękuję Wam jeszcze raz za wszystkie miłe słowa pod ostatnim postem.

Pozdrawiam i uciekam grać w 'państwa miasta' :D

Ps. U nas cały dzień pada deszcz, aż nie chce się wierzyć, że wczoraj było tak pięknie...

niedziela, 15 lipca 2012

Dzień 190 / wyniki 30 day shred

Dziś rano nie ćwiczyłam, zaliczyliśmy za to prawie czterogodzinny spacer w pięknych okolicznościach przyrody :)

Miały być wyniki 30 day shred z Jilian Michaels, więc będą :)

Co mogę powiedzieć o tym treningu?
Dla mnie świetny. Mija bardzo! szybko zarówno całość jak i codzienne ćwiczenia (szczególnie poziom trzeci).
Treningi trwają do 30 minut.
Każdy poziom przez pierwsze kilka dni był dla mnie prawdziwym wyzwaniem. Ćwiczenia zaczynałam od wersji 'dla zaawansowanych', kończyłam w wersji 'dla początkujących', a czasem nie miałam siły zrobić wszystkich powtórzeń, jednak pod koniec każdego poziomu byłam w stanie wykonać wszystkie ćwiczenia bez większych problemów.
W momencie kiedy ćwiczenia zaczynają przychodzić z łatwością naturalnie wskakujesz na kolejny poziom, ponieważ właśnie minęło 10 dni ;)

Bardzo energiczny trening interwałowy.
Wyniki po trzech tygodniach? Widzę różnicę kiedy zakładam spodnie tzn. nogawki są luźniejsze, zmniejszyły mi się również tzw. 'boczki'. Kondycja jest bez porównania lepsza.

Pokażę Wam zdjęcia 'przed' i 'po', które niestety nie będą miarodajne.
Zdjęcia 'po' są z dzisiejszego ranka, a wczoraj zaczęła mi się miesiączka co u mnie równa się z opuchnięciem :(
Zmierzę się jeszcze raz za jakiś tydzień (już w Polsce) i dopiero wtedy podam Wam wyniki w cm i wadze ponieważ nie chcę nikogo zniechęcić do tego treningu ;)
Moim zdaniem warto 'pomęczyć' się te trzydzieści dni :)

Przez ostatni tydzień (czyli prawie cały trzeci poziom) mieliśmy w domu zbyt wielu kusicieli, a właściwie kusiliśmy się na wzajem ;D Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam tyle słodyczy i chipsów, więc jeśli zdecydujecie się na ten trening pamiętajcie, że wasze wyniki będą lepsze niż moje :D

Do ćwiczeń z Jilian (kolejny trening, jeszcze nie wiem który) będę chciała wrócić od września :)

Image Hosted by ImageShack.us


Mam nadzieję, że zauważycie jakąkolwiek różnicę ;)

Udanego tygodnia :)

sobota, 14 lipca 2012

Dzień 189 / 30 z 30

Koniec 30 day shred. Melduję, że ostatni dzień zaliczyłam ;D
Nie spodziewam się piorunujących efektów z własnej winy ;) ale o tym napiszę jutro.
Jutro też wrzucę zdjęcia 'przed' i 'po'. Mam nadzieję, że będzie co porównywać ;)

Jutro zrobię dzień przerwy w ćwiczeniach (poza porannymi). Mam nadzieję na długi spacer. Oby pogoda dopisała. Dziś pomimo deszczu zwiedziliśmy wyjątkowe miejsce, które niedługo Wam pokażę. Muszę tylko zająć się zdjęciami i przygotować wpis ponieważ chciałabym Wam trochę o tym miejscu opowiedzieć.

Miłej niedzieli :D

Ps. Marianno, mam nadzieję, że podzielisz się swoimi wrażeniami na temat 30 day shred :)

piątek, 13 lipca 2012

Dzień 188 / 29 z 30

Przedostatni dzień 30 day shred zaliczony choć nie było łatwo ;) ponieważ ćwiczyłam jakieś półtora godziny po jedzeniu, a właściwie przejedzeniu. Nie było wyjścia - nie chciałam odpuszczać, a potem nie byłoby czasu.

Rano zrobiłam swoje dziesięciominutowe ćwiczenia. Po południu natomiast byliśmy na dwugodzinnym spacerze.

Dzień był naprawdę ładny i ciepły pomimo tego, że deszcz choć na chwilkę musiał do nas zawitać ;)

Życzę Wam udanego weekendu :) jednym ciepła i słońca innym deszczu oczywiście zależnie od tego czego Wam brak :)))
Pozdrawiam ciepło :)

środa, 11 lipca 2012

Dzień 187 / 28 z 30

Kolejny dzień 30 day shred zaliczony :)
Rano zrobiłam dziesięć minut ćwiczeń. Był też spacer co najmniej dwugodzinny :)
Niestety pogoda nam się zepsuła, zapomnieliśmy odkręcić kolejny słoik z pogodą z Polski ;)

Wczoraj oglądaliśmy film Crash. Wpadł mi w ucho ten kawałek:



Jutro już piątek! Uwierzycie?
Spokojnej nocy, a drugiej stronie globu miłego dnia :)

Dzień 186 / 27 z 30

Jeszcze tylko trzy dni z Jilian i koniec 30 day shred. Nadal potrafi zmęczyć mnie ten poziom, szczególnie przy ostatnim kardio. Uda aż mi drżą z wysiłku ;)
Poziom trzeci niezmiennie mija mi bardzo szybko - ledwo zacznę i już kończę :)

Rano zrobiłam też swoje dziesięć minut ćwiczeń, aby przyspieszyć metabolizm i obudzić się do końca :)

Nadwyrężyłam sobie lekko przegub lewej stopy, ale na szczęście rozchodziłam to ;) i jest ok.

Pogoda nam dopisuje, dziś deszcz padał tylko 10 minut. Jest słonecznie i w miarę ciepło.

Pozdrawiam Was ciepło :)
Do jutra :)


Ps. Jak tam Wasze ćwiczenia?

wtorek, 10 lipca 2012

Dzień 185 / 26 z 30

Po jednym dniu przerwy zaliczyłam kolejny dzień 30 day shred.
Muszę się przyznać, że baaaardzo mi się nie chciało wracać dziś do ćwiczeń, ale tak niewiele zostało. Właściwie przyczyną tego stanu ' niechęci' było zmęczenie. Kolejne pięć godzin chodzenia bez przerwy. Nie narzekam, wręcz przeciwnie - bardzo lubię chodzić :)
Tak jak pisałam wcześniej mamy gości i staramy się zobaczyć jak najwięcej stąd te długie wędrówki :)))

Rano zrobiłam dziesięć minut ćwiczeń.
Pogoda troszkę nam się dziś zepsuła, ale mżawka nie zrobiła na nas większego wrażenia po ostatnich ulewach ;)

Uciekam i życzę Wam udanej środy :D

poniedziałek, 9 lipca 2012

Dzień 184

Dziś mieliśmy piękną pogodę :) było słonecznie i ciepło.
Rano zrobiłam swoje dziesięć minut ćwiczeń.
Odpuściłam, a właściwie opuściłam jeden dzień z Jilian ponieważ nie miałabym siły na ćwiczenia.
Zaliczyłam jakieś sześć godzin chodzenia w tym wspinaczkę na wzgórze. Uwierzcie mi, że moje nogi dostały dziś w kość wystarczająco mocno ;)

Dziękuję za wszystkie promienie słońca i pozdrawiam Was ciepło :D

niedziela, 8 lipca 2012

Dzień 183 / 25 z 30

Goście z Polski przywieźli nam słońce :D
Mieliśmy piękny i ciepły dzień, skorzystaliśmy oczywiście z tej wyjątkowej ;) okazji i pojechaliśmy na dwugodzinny spacer po Swansea.
Odkryliśmy jego nie znaną nam wcześniej część. Było jak w Chorwacji albo na Santorini ;)

Rano ćwiczyłam dziesięć minut, a wieczorem zaliczyłam kolejny dzień 30 day shred. Zostało mi tylko pięć dni :D

Mam nadzieję, że Wam również niedziela minęła miło :)
Tym, którzy mają ją przed sobą życzę udanej, a wszystkim razem dobrego tygodnia :)

sobota, 7 lipca 2012

Dzień 182 / 24 z 30

Rano dziesięć minut ćwiczeń zaliczone. Po południu kolejny dzień z 30 day shred zaliczony :)
Mam nadzieję jeszcze na długi czyt. około dwugodzinny spacer, ale pogoda kiepska czyli pada. Słońce jednak stara się przebić przez grubą warstwę chmur z całych sił, więc jest szansa ;)
Wieczorem dopiszę czy się udało :)

Miłej soboty :)

Ps. spacer się udał :) spędziliśmy na powietrzu około dwóch godzin pomimo, że deszczyk straszył ;)

piątek, 6 lipca 2012

Dzień 181 / 23 z 30

Rano obudziłam się z bólem mięśni brzucha - wszystkich! wokół aż prawie do kręgosłupa ;D Trzeci poziom daje czadu ;)

Rano zrobiłam swoje dziesięć minut ćwiczeń, ale brzuszki musiałam zastąpić innymi ćwiczeniami, bo nie mogłam nawet spiąć mięśni ;)
Po południu było lepiej, ale czuję się jakbym była obita ;)
W każdym razie zaliczyłam kolejny dzień 30 day shred :)

Przez ostatnie dwa dni nie padało. Było pochmurno ale sucho. Niestety od południa znów leje :(((

Udanego weekendu :D

czwartek, 5 lipca 2012

Dzień 180 / 22 z 30

180 dni ćwiczeń za mną! Jak ten czas szybko leci...
Rano ćwiczyłam dziesięć minut po tym jak córka mnie obudziła pół godziny przed budzikiem - całe szczęście, bo okazało się, że bateria 'wyszła' i raczej by mnie nie obudził ;)

Zrobiłam też drugi dzień 30 day shred z trzeciego poziomu.
Po wczorajszej zmianie czuję dziś lekko mięśnie brzucha i ud.

Kurczę, ale mam pecha :(
Od wczorajszego popołudnia nie pada!
Nadrabiam więc pranie ;) wczoraj dwa, dziś dwa :)
Suszę oczywiście na powietrzu.
Prognozy zapowiadają deszcz od ok. 16:00, więc szybko zdjęłam jedno pranie i wieszałam drugie, kiedy nagle zerwał się sznurek i moje ręczniki wylądowały na dachu sąsiada :(
Udało mi się je zdjąć, ale nie mam gdzie , a dokładnie na czym ich powiesić :(
Tutaj jest patent a'la włoski, czyli pranie wisi około czterech metrów nad ziemią na sznurkach. I jak ja niby mam teraz zaczepić linkę z powrotem na tych 'kółkach'? :(((




Udanego czwartku :)

środa, 4 lipca 2012

Dzień 179 / 21 z 30

Zrobiłam pierwszy dzień trzeciego poziomu 30 day shred :)))



(w tym filmiku wkradł się błąd, ale nie znalazłam innego)

Muszę Wam powiedzieć, że nie było tak źle.
Mam wrażenie, że drugi był gorszy - pod koniec pierwszych dwóch dni prawie płakałam z braku oddechu i bezsilności ;)

Oczywiście większość ćwiczeń robiłam do połowy w trybie zaawansowanym, a kończyłam trybem dla początkujących (lepiej tak niż się poddać).
Poprzednie dwa poziomy robiłam dokładnie tak samo. Po kilku dniach byłam w stanie zrobić całość w formie dla zaawansowanych.
Zobaczymy czy jutro coś poczuję ;)

Muszę Wam powiedzieć, że dziś od popołudnia zobaczyliśmy słońce i kawałki błękitnego nieba :D Od rana lało! i nie było nadziei na poprawę, a tu proszę jaka miła niespodzianka ;D

Miłego czwartku :)

Ps. rano budzik, dziesięć minut ćwiczeń, szklanka wody, łazienka, płatki... :)

wtorek, 3 lipca 2012

Dzień 178 / 20 z 30

Skończyłam drugi poziom 30 day shred :)))
Jutro zaczynam trzeci :) Przyznam, że dziś sprawdziłam co nas w nim czeka ;) żeby nie tracić czasu na zadzieranie głowy w celu załapania o co biega :)
Myślę, że nie będzie tak źle.
Cieszę się, że skończyłam ten poziom, bo zaczynał mi się już troszkę nudzić. Szło mi już dobrze, co nie znaczy, że się nie męczyłam ;)

U nas nadal pada. Po prostu nie wierzę... Ile można?

Pozdrawiam Was ciepło i życzę udanej środy :)

Ps. Rano zrobiłam dziesięć minut ćwiczeń :)

poniedziałek, 2 lipca 2012

Dzień 177 / 19 z 30

Dziś biłam się z myślami. Ciągły deszcz zniechęca niesamowicie.
Rano ćwiczyłam dziesięć minut, ale po południu czułam taką niechęć, że planowałam nawet poćwiczyć jutro dwa razy żeby tylko dziś nie robić nic.
Pomyślałam jednak, że na 100% jutro pomyślę to samo i jakoś znalazłam siłę na przedostatni już dzień drugiego poziomu 30 day shred.
Jakoś tak nie wypada poddać się tuż przed końcem ;)

Wolę już upały od ciągłej wilgoci i pochmurnego nieba. Potrzebuję słońca do życia. Żeby nie wiem jak grzało mi to nie przeszkadza. Zawsze śmiałam się, że urodziłam się nie w tej strefie klimatycznej ;) Sama nie wiem jak to się stało, że znaleźliśmy się w UK zamiast we Włoszech na przykład ;D

Pozdrawiam Was bardzo ciepło i życzę udanego tygodnia :)

niedziela, 1 lipca 2012

Dzień 176 / 18 z 30

Znów dziewczyny mnie sponiewierały ;D Ósmy dzień drugiego poziomu 30 day shred, a ja nadal padam na nos. Może pogoda ma na to wpływ (raz słońce, raz deszcz, duszno), albo moja kondycja nadal jest słaba ;)
Poza ćwiczeniami zrobiłam też moje poranne ćwiczenia, dziś tylko pięć minut.

Bardzo się cieszę ponieważ daliśmy radę wyskoczyć na godzinny spacer. Było słonecznie i przyjemnie. Do domu dotarliśmy w samą porę ponieważ udało nam się schować przed ulewą.

Uciekam pod prysznic, zasłużony ;)

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłej niedzieli :)