czwartek, 15 marca 2012

Dzień 68

Powtórka z wczoraj.
Squaty, brzuszki z treningu C plus ćwiczenia na wewnętrzną stronę ud.
Przebiegłam się też troszkę, ale powietrze jest chłodne i ciężkie od mgły, więc na razie odkładam tą formę ruchu na bardziej słoneczne dni :)

Teraz dalsza część artykułu Leny Jasińskiej 'Aby do diety' - dieta zaczyna się w głowie - trudno się z tym nie zgodzić ;)

"Żegnaj, laleczko Michelina"

Skoro coś jest na mojej liście od 2005r., to znaczy, że jest ważne! Ale dziękuję za radę. Jestem pewna, że w tym roku jednak będzie inaczej. I wcale nie dlatego, że patrząc codziennie do lustra, widzę w nim, zamiast szczupłego odbicia, ludzika Michelina. Wręcz odwrotnie: w przeciwieństwie do większości kobiet byłam do tej pory przekonana, że wyglądam dużo lepiej niż w rzeczywistości. Dwa tygodnie temu zobaczyłam u znajomych film ze wspólnych wakacji na Teneryfie i... nie poznałam samej siebie.
Oczywiście kusiło mnie wytłumaczenie to kamera dodała mi tych parę kilogramów.Nawet w to uwierzyłam na moment.
Niestety, natychmiast przypomniał mi się cytat z ulubionego serialu Przyjaciele:
"A ile tych kamer miałaś wtedy na sobie?".
Psycholożka Judith Beck w książce Dieta dr Beck pisze, że odchudzanie jest jak prowadzenie samochodu czy obsluga Excela. Trzeba się tego nauczyć. Same chęci i plany nie wystarczą. Nawet te wieloletnie. I jak każda nauka, także i ta składa się z kilku etapów. Tak jak nie zaczynamy poznawania obcego języka od czytania poezji, tak, zdaniem Judith Beck, nie zaczyna się diety od... ograniczania jedzenia. Zaskakujące, prawda?
Czas szukać kogoś, kto mi pomoże. Mój wybór pada na psychodietetyka Aleksandrę Antosik.
- Skuteczne odchudzanie nie zaczyna się na talerzu - potwierdza moje przypuszczenia.
- I na pewno nie z dnia na dzień. Do zrzucania zbędnych kilogramów trzeba się przygotować.
Właściwie można powiedzieć, że zmiany w jadłospisie to ostatni etap diety.
Okazuje się, że robiłam błąd, każdego roku w styczniu przechodząc na kolejną modną dietę. Teraz - zanim zrobię cięcia w jadłospisie - przez kilka tygodni będę stosowała się do rad specjalistki i zbierała siły do odchudzania.
Może efekt będzie wreszcie zadowalający i trwały?



Juto ciąg dalszy :)

Nie wiem jak wy ale ja się z tym zgadzam. Sama zaczynam już wprowadzać małe zmiany.
Mój mąż, który naprawdę sporo wie na temat żywienia itd. podpowiada mi małymi kroczkami co mogę zmienić.
Od kilku dni np. nie jem żadnych węglowodanów wieczorem, bo podobno wszystkie się pięknie odłożą, a tego nie chcę ;)
Można jeść je wieczorem pod warunkiem, że czeka nas jeszcze jakiś wysiłek fizyczny.
Przełamuję się więc i nie zjadam chleba na kolację. Pożegnałam też jogurt naturalny z dodatkiem dżemu brzoskwiniowego nad czym boleję najbardziej, bo jest pyszny!
Jem sam jogurt - naturalny oczywiście ;)
Mogę też sobie zjeść serek wiejski, który bez pieczywa naprawdę smakuje dobrze :)

Staram się nie jeść dużo, ale za to mniej więcej co trzy godziny i muszę wam powiedzieć, że organizm tak się przyzwyczaja, że wcześniej nawet nie robię się głodna :)

Ok. na dziś wystarczy, i tak się rozpisałam.

Podaję jeszcze link do marszobiegu. Kilka osób pobrało i bardzo mnie to cieszy - mam nadzieję, że skorzystacie z niego :)

http://pliki.wp.pl/fc,901247580,fid,1022339131,plik,CyberKardioMT1mp3,pobierz.html

Jutro już piątek. Nie mogę uwierzyć.
Miłego dnia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Wasze komentarze - każdy będzie dla mnie motywacją
Podpisywanie się pod komentarzem ułatwi mi odpisywanie Wam :)
Dziękuję:)


Waiting for your comments - all of them will be motivation for me
Thank you:)